środa, 9 kwietnia 2014

Top 10 Najpiękniejszych scen śmierci w filmach

Śmierć w filmach to coś normalnego. Bohaterowie umierają na miliony sposobów. Niektórzy wybuchają z przejedzenia, inni w środku przemowy zostają pożarci przez rekina. Przeważnie scena śmierci jest momentem kluczowym filmu, wyciska łzy, wzrusza i zapada głęboko w pamięć. Ta lista jest właśnie o takich scenach, które do dzisiaj wywołują u mnie ciarki. Oczywiście zakładam, że zapomniałem wspomnieć o wielu takich, które uważacie za swoje ulubione, ale no cóż jestem tylko człowiekiem, a wy macie komentarze, by mnie uświadomić ;) Informuję o możliwych SPOILERACH, jeśli ktoś tych filmów nie oglądał.

10. Full Metal Jacket


Nie jestem osobiście wielkim fanem twórczości Stanleya Kubricka, jednak pierwsza część filmu "Full Metal Jacket" mnie zachwyciła. Właściwie od samego początku zastanawiamy się kiedy Szeregowiec Pyle pęknie psychicznie i zabije swojego dowódce, jednak gdy do tego dochodzi jesteśmy ciągle zaskoczeni i zszokowani.

9. Leon Zawodowiec

                             

W tej scenie jest wszystko: piękna muzyka, niesamowite ujęcia i świetni aktorzy. Luc Besson stworzył tym filmem drogę do kariery Jeanowi Reno i Natalie Portman.

8. Życie jest Piękne


Film Roberto Benigniego opowiadający o ojcu, który stara się uchronić swego syna przed koszmarem obozu koncentracyjnego. Jego metodą jest udawanie, iż ich pobyt tam jest grą, w której nie wolno dać się znaleźć, a główną nagrodą jest czołg. Jak widać w tej scenie, do samego końca odgrywa on swoją rolę.  

7. Ostatni Mohikanin


Osobiście jedna z moich ulubionych scen, zwłaszcza ze względu na muzykę i scenę śmierci Uncasa oraz Alice Munro, która wybiera rzucenie się w przepaść za nim, niż życia w niewoli u boku oprawcy swojego ojca.

6. Król Lew


Tej sceny przedstawiać raczej nie trzeba. Łzy same cisną się do oczu. Dodam, iż ciekawostką jest fakt, że w oryginalnej wersji głosu Mufasie udzielił James Earl Jones znany chociażby jako Lord Vader :)

5. Thelma i Louise


Film genialny i otwierający karierę Bradda Pitta. W tej scenie dwie przyjaciółki uciekające nie tyle przed policją, co przed dawnym życiem, zostają zagonione w sytuację bez wyjścia. Tak mogłoby się wydawać, jednak nasze bohaterki postanawiają po prostu jechać dalej.

4. Gran Torino


Clint Eastwood w tej scenie jedzie wymierzyć sprawiedliwość. Wychodzi sam przed domem wypełnionym członkami gangu. Postanawia rozprawić się z nimi na dobre.

3. Braveheart


Kolejna scena nie wymagająca przedstawienia. Mel Gibson, jako William Wallace, torturowany wykrzykuje słowo, które tworzy historię. 

2. Za wszelką cenę


Clint Eastwood po raz drugi. Śmiem twierdzić, że nie jest to scena śmierci postaci granej przez Hilary Swank, a właśnie jej trenera. Decyzja, do której jest zmuszony, zabija w nim człowieka, którym był.

1. Pluton


Elias (William Dafoe) jest w filmie "Pluton" uosobieniem dobra, natomiast Barnes (Tom Berenger) zła. Na sam koniec filmu główny bohater mówi, że wojna zawsze zostanie w jego głowie. Zawsze będzie walka Elias'a z Barne'sem. Zwracam uwagę na przepiękną muzykę Samuela Barbera.




wtorek, 8 kwietnia 2014

Jerzy Janowicz i jego wyskok

Na wstępie chciałbym zaznaczyć, że nie bronię tutaj zachowania Jerzego Janowicza. Mimo wielkiej sympatii do niego uważam, że zachował się nagannie i przesadził z oskarżeniami oraz zwłaszcza z tonem wypowiedzi.
Chciałbym jednak skupić się na aspekcie, tego co powiedział odnośnie oczekiwań dziennikarzy i kibiców do sportowców. 
Od czasu do czasu w naszym kraju pojawi się sportowiec, który odnosi sukces, mimo iż jego dyscyplina sportu nie ma żadnego wsparci i jest mało popularna. Było tak chociażby z Adamem Małyszem, Justyną Kowalczyk, reprezentacją szczypiornistów, czy chociażby ostatnio ze Zbigniewem Bródką. Jako naród bardzo potrzebujemy sukcesów i idoli, z którymi moglibyśmy się utożsamić. Jerzy Janowicz spełniał te kryteria. Osiągnął już nie mały sukces, a męski tenis w Polsce miał ubogą historię, której właściwie jedynym przedstawicielem był Wojciech Fibak. Oczekiwania do takich sportowców są w naszym narodzie ogromne. Te oczekiwania nie są złe. Potrafimy kibicować jak nikt inny, wspieramy sportowców i wierzymy w nich oraz w sukces, mimo wszelkich przeciwności. Często jednak bywa, że spotykamy się z zawodem i wtedy już nie jesteśmy tacy wyrozumiali. Potrafimy zmieszać naszego idola z błotem. Wyśmiać go i jeszcze sprzedać mu parę ośmieszających epitetów. Niestety dzisiejsze czasy bardzo ułatwiają dostęp zwykłym śmiertelnikom (jak ja) do mediów, powodując, że nagle ich głos jest słyszalny. 
Wykorzystam więc swój głos i powiem, że nie mam prawa oczekiwać od zawodnika wyniku. Oczekuję, że skoro zawodnik nosi Orzełka na piersi, to będzie zachowywał się godnie i w pełni profesjonalne. Tutaj należy skrytykować JJ za jego zachowanie na konferencji pomeczowej. Chciałbym jednak skupić się na samej postawie zawodnika, gdyż mam wrażenie, że to umyka większości w tej całej nagonce. Też byłbym zdenerwowany przegrywając mecz z kimś słabszym ( z całym szacunkiem dla Borny Ćoricia ), a później słuchać pytania od dziennikarza "czy poprzeczka nie była postawiona za wysoko?". Tutaj nie chodzi o wysokość tej poprzeczki, a raczej o fakt kto ją stawia i na czym opiera swoje oczekiwania. 
Czy więc mamy prawo oczekiwać zwycięstw i sukcesów od sportowców? 
Czy sam fakt, że oglądam mecz w tv i poświęcam swój czas na to by obejrzeć mecz i reklamy jest wystarczający, by zmieszać z błotem zawodnika? Moim zdaniem nie. Możemy oczekiwać, że zawodnik da swoje 100% i będzie reprezentował nas godnie, ale nie możemy oczekiwać, że wygra, gdyż należy mieć szacunek do samego sportu, który jest bardzo nieprzewidywalny i który ma wiele czynników wpływających na sukces. Niestety samo zachowanie JJ na konferencji nie jest zachowaniem godnym i swoistym strzałem w stopę.
Pozostaje mi czekać na kolejne występy Jurka i kibicowanie mu, bo wiem, że cała sytuacja była skutkiem jego ambicji i gorącego charakteru, za który przecież go lubię.